Jak się Frankowi w Wigilię baba odmieniła
Na południu Polski leży piękny region zwany Podhalem. Jedną podhalańskiej tradycji jest to, by w niezwykły dzień jakim jest Wgilia Bożego Narodzenia chłop udał się na polowanie i przyniósł do domu zdobytą zwierzynę oraz drewno.
Kobieta zaś nie mogła zapomnieć o tym, by w owy dzień wyzbierać z grzęd kurze jajka. Ludzie zamieszkujący Podhale wierzyli, że wymienione wyżej czynności przyniosą dobrobyt całej rodzinie i pozwolą uniknąć biedy.
Wierzono również, że w Wigilię wśród wszystkich małżeństw musi panować spokój i wzajemny szacunek. Kłótnie między chłopami i babami wróżyły, iż nadchodzący wielkimi krokami nowy rok będzie obfitował w waśnie i spory. Wszyscy więc, a zwłaszcza podhalańscy chłopi, którzy wiedzieli jak wygląda kłótnia z babą, chcieli za wszelką cenę tego uniknąć. Na kilka dni przed Wigilią Franek, który gazdował w Witowie poszedł na posiady do gazdów w Chochołowie. Tam gazda Frączysty doradził mu, by i on podjął się wyzwania i w wyjątkowy, wigilijny dzień zmienił swoją babę Marynę jak również i siebie. Franek z Maryną mieli dużą gazdówkę. Jednak między nimi nieustannie dochodziło do sporów. Maryna była bardzo kłótliwa, bez ustanku wrzeszczała na Franka, ale miała ku temu powody. Był dobrym chłopem, miał jedną wielką wadę- był strasznie leniwy.
Franek postanowił skorzystać z rady starszych gazdów i chciał się zmienić. Wracając do domu myślał sobie, iż może również jego baba się zmieni i w końcu przestanie na niego krzyczeć. Chłop wrócił do domu, gdy zbliżała się północ. Ledwo przekroczył próg domu usłyszał krzyczącą na niego Marynę. Była przejęta robotą związaną z nadchodzącymi świętami. Wiedziała, że Franek wróciwszy tak późno nie wstanie rano, by pomóc jej w przygotowaniach. Chłop milczał obmyślając w głowie sposób odmienienia swojego życia. Postanowił wziąć się do pracy i pokazać na co go stać. Dlatego też wstał, gdy na dworze było jeszcze ciemno. Najpierw udał się do stajni, by napoić spragnione zwierzęta. Potem chciał przynieść drzewo z lasu. Ściął więc drzewo, porąbał je i po chwili rozpalił ognisko. Odpoczął przy nim chwilę i wyruszył na łowy. Jak się okazało były one bardzo udane.
Również Maryna po opowieściach starej Józki z Brzegów i jej zapewnieniach o niezwykłej mocy Wigilii uwierzyła, że zmieniając się sama zmieni się i Franek, który w końcu weźmie się do roboty. Wstała o świcie, by wykonać swe stałe obowiązki. Gdy zobaczyła nakarmione zwierzęta, posprzątaną stajnię i puste miejsce na strzelbę uradowała się strasznie wiedząc, że to chłop sprawił jej tą niespodziankę. Wzięła się więc za babską robotę. Najpierw posprzątała izby. Potem piekła świąteczne kołacze i naszykowała jedzenie na wigilijną wieczerzę. Franek przyjechał do domu popołudniu. Przywiózł do domu drzewo i upolowaną zwierzynę. W ową Wigilię życie Franka i Maryny odmieniło się na lepsze. Odtąd w ich domu nie było już kłótni ani sporów.