Czarodziejski jantar
Przeszło kilkadziesiąt lat temu w Wierzbicy żyła uboga rodzina Kuźmów. Mieszkali oni bardzo biednie, a ich jedynym źródłem utrzymania była kuźnia, w której wytwarzali różne narzędzia potrzebne okolicznym mieszkańcom.
Kuźnia znajdowała się w starej zrujnowanej chacie stojącej nieopodal domu kowala Antoniego.
Ale pewnego dnia wszystko miało się zmienić. Gdy kowal i jego syn Michał pracowali w kuźni, nadjechał do nich jeździec. Cały ubrany był na czarno, na nogach błyszczały mu srebrne buty zakończone ostrogami, a na głowie miał przepiękny kapelusz o wąskim rondzie. Siedział na koniu, a na ramię opadał mu biały szal owinięty wokół szyi. Jeździec poprosił o podkucie konia i zaczął rozmawiać z kowalem o biedzie, której doświadczał on i jego rodzina. Wiedział o niej zadziwiająco dużo, czym bardzo zaskoczył Antoniego i jego syna. Pod koniec rozmowy przybysz zapłacił za przybicie podkowy. Dał kowalowi bryłkę mieniącą się w słońcu niczym złoto o wielkiej mocy. Był to jantar. Jeździec kazał kowalowi pilnować jej jak oka w głowie i odjechał, ale spotkanie z nim było tak niecodzienne, że Antoni i Michał jeszcze długo stali przed kuźnią z otwartą z wrażenia buzią. Potem poszli pokazać magiczny kamień reszcie rodziny. Nieznajomy powiedział, że spełnia on życzenia, byle nie były złe dla innych ludzi, więc domownicy chcieli to sprawdzić. Zażyczyli sobie jedzenia i ubrań. Wszystko, o co poprosili, spełniło się.
Po dwóch latach od otrzymania jantaru Kuźmowie stali się bogatymi ludźmi znanymi w całej okolicy. Posiadali oni piękne ubrania, jedli to, co tylko sobie wymarzyli, jeździli okazałą bryczką, którą ciągnęły dwa przepiękne konie. Wyremontowali swoją chatę, a ich kuźnia była jedną z największych w Wierzbicy. Pewnej niedzieli, kiedy rodzina wychodziła z kościoła, biedacy z wioski zaczęli dopytywać się Kuźmów, skąd wzięli swoje bogactwa i ubrania. Oni nic nie odpowiedzieli. Bojąc się zazdrości mieszkańców, zaczęli mniej okazywać swoje bogactwo, przestali spotykać się ze znajomymi. Po pewnym czasie pani Kuźmowa zachorowała i umarła. Wielka była rozpacz i żałoba w domu, rodzina nie mogła się pogodzić ze śmiercią bliskiej osoby. W rok później zmarł kowal. Aniela, jego córka, nie wiedziała, jak sobie z tym poradzić. Ojciec zostawił jej jantar, który schowała przed swoim bratem, aby ten nie wykorzystał go w przeciwko innym ludziom. Jej brat zaczął ją bić, żądając, aby powiedziała, gdzie ojciec ukrył drogocenny kamień.
Pewnej niedzieli Michał nie wytrzymał i wybiegł z domu do swojej ukochanej Kasi, która w tym momencie była z Józefem Rybczakiem. Kiedy młody Kuźma go zobaczył, zaczęła się bójka, ponieważ bardzo kochał Kasię i był o nią zazdrosny. Po kilku kuksańcach opamiętał się jednak i wrócił do domu, gdzie Aniela siedziała z Kazimierzem Rogusiem i rozmawiała z nim o ich relacjach, bowiem Roguś kochał Anielkę z wzajemnością. Michał zaproponował mu alkohol, ale ten, zgadzając się, tylko udawał, że pije. Nagle do domu wkroczyli dwaj bracia Kasi z Józefem. Anielce z fartucha wypadł jantar i Michał zażyczył sobie, aby moc kamienia zabiła gości. W tym momencie nastąpił wielki trzask przypominający ogromny wybuch granatu. Brat Anielki upadł na ziemię i stawał się coraz bledszy. Czym prędzej wezwano mnicha, który mógłby pomóc Michałowi. Niestety, mężczyzna zmarł. Zapłakana Aniela wyciągając chusteczkę z fartucha, usłyszała, że coś w niej zachrzęściło. Były to drobniutkie kawałeczki bursztynu, które powoli zlewały się w całość, tworząc złocisto-brunatną bryłę czarodziejskiego jantaru.