Dusza Mikołaja
Na wschodzi Polski, w malowniczym regionie jakim jest Roztocze, znajduje się wioska zwana Brzeziny. W miejscowości tej w dawnych czasach, doszło do tragedii, która stała się przyczyną budowy figury św. Mikołaja.
Wszystko to za sprawą biednego chłopa, który mimo przestrogi nie usłuchał bliskich. Za co zapłacił największa karę , jaką jest własne życie.
Na początku XIX wieku, zimowe miesiące były o wiele bardziej srogie niż obecnie. Pewnego dnia po Trzech Królach, chłop z Brzezin imieniem Mikołaj, postanowił wybrać się na jarmark do pobliskiego Józefowa. Nie miał zbyt wiele pieniędzy, liczył jednak, że znajdzie coś odpowiedniego dla siebie. Zanim Mikołaj udał się w swoją ostatnią podróż, żona nie raz prosiła aby został w domu. Mróz był tak duży, że powietrze wydychane z płuc natychmiast zamarzało. Chłop był jednak uparty i jak postanowił tak zrobił. Ubrał się grubo, aby zbytnio nie zmarznąć, nałożył na siebie grube swetry i ciężki kożuch. Po godzinnej podróży w śniegu dotarł na Jarmark, gdzie między straganami spotkał dawnego sąsiada. Na dworze nie sposób było rozmawiać, postanowili więc zrobić szybki zakup i udać się do karczmy na coś rozgrzewającego. Po kilku minutach Mikołaj dostrzegł tabakierkę, którą natychmiast zakupił, po czym udał się do karczmy, gdzie pod drzwiami czekał na niego znajomy.
Chłopie zasiedli do gorzałki i poczęli dyskutować o nędznym losie jaki przyszło im wieść. Przy szklanicy czas leci szybciej, nie obejrzeli się a już zapadł zmrok, a tu pora aby do domu wracać. Mikołaj chwiejnym krokiem opuścił karczmę i udał się w podróż powrotną do domu. Był już w lesie opodal wioski, kiedy dopadła go zgraja wygłodniałych wilków. Wypity chłop nie potrafił się obronić ani tym bardziej uciec, padł ofiarą nocnych drapieżników. Po Mikołaju została jedynie buty na drewnianych podeszwach.
Rankiem kiedy tylko słońce wstało, żona Mikołaja natychmiast wyszła z chaty w poszukiwaniu męża, kiedy dotarła na skraj lasu ujrzała pozostawione po nim buty.
Natychmiast wybuchła płaczem, a jej łzy z powodu mrozu od razu zamieniały się w lodowe krople. Zabrała obuwie męża i poszła do wioski, aby ostrzec mieszkańców przed niebezpieczeństwem ze strony wilków. Ślady świeżej krwi i rozszarpane ubranie nie pozostawiały złudzeń. Mieszkańcy natychmiast rozstawili wnyki, aby wyłapać wilki. Jeszcze zima nie minęła, kiedy w sidła wpadł ogromny wilk. Mieszkańcy wioski, postanowili zwierze wypatroszyć i wystawić jako przestrogę dla innych wilków, by do wioski nigdy się nie zbliżały.
Od tego dnia co wieczór zdało się słychać krzyk i jęki mężczyzny, mówiono że dusza Mikołaja powraca, ponieważ nie miała godnego pochówku. Jęki można było usłyszeć w każdy zimowy wieczór toż po zachodzie słońca. Dopiero wnuk Mikołaja, ulitował się nad przodkiem i dla spokoju jego duszy zafundował figurę św. Mikołaja, która w Brzezinach na Roztoczu stoi po dziś dzień. A która zapewniła spokój duszy, zagryzionego chłopa.