Legenda stołu szwedzkiego
Ciężkie to były czasu, kiedy osłabiona Rzeczpospolita z pod toporu kozackiego wprost pod szwedzkie działa wpadła. Nie wiele miast i twierdzy odparło atak najeźdźców z północy pod dowództwem Karola Gustawa.
W owym czasie w Zamościu, rezydował ordynat zamojski, Podczaszy Koronny Jan II Zamoyski. Szwedzi widząc, jak doskonale miast jest ufortyfikowane i jak dobrze strzeżone, pomijali je w swych atakach, pragnąc za wszelką cenę zdobyć głowę królewską.
Szczególnie zależało na tym Karolowi, albowiem ówcześnie nam panujący Jan Kazimierz rościł pretensje do tronu szwedzkiego. W mniemaniu Karola Gustawa, śmierć jego rywala, miała położyć kres odwiecznemu konfliktowi, a Szwecji zapewnić wieczne panowanie na Bałtyku. Toteż Karol Gustaw wiedząc, że z Zamościem sobie nie poradzi co róż podchodził do miasta, ostatecznie je omijając. Kiedy losy wojny zostały odwrócone, a Szwedzi w popłochu poczęli opuszczać granice Rzeczpospolitej. Jan Zamoyski, który tytułował się Sobiepanem, widząc iż potężna armia szwedzka stanęła u bram jego miasta, pragnąć po raz ostatni wyrwać „klejnot” z ówczesnej Korony Janowej. Postanowił w żywe oczy zadrwić z wojsk Karola Gustawa.
W tym celu nakazał służbie aby poza murami zamku dla Szwedów ucztę wyprawiła , tak dużą, by każdego z nich pożywić. Dziwne było postępowanie Jana Zamoyskiego, który wrogów dokarmiał. Jak Sobiepan rozkazał tak też się stało, pod osłoną nocy cała czeladź Zamościa rozstawiała stoły, znosiła pożywienie i popitek, ale tak by hałasy nie zbudziły armii stacjonującej niedaleko. Nad rankiem, gdy żołnierze wygłodniali jak wilki, zobaczyli ucztę rzucili się jedne przez drugiego do stołu nie bacząc ani na krzyki swych przełożonych ani na granie trąb.
Przy stole nie było ani jednego krzesła, czy stołka na których mogli by spocząć, to też po sytej uczcie szukając odpoczynku padli na trawę. Dali się zwieść Szwedzi podstępowi Jana Zamoyskiego, uznali bowiem że ucztą tą pragnie ich przekupić by nie atakowali miasta, a on sam bramy otworzy. Jakże wielkie było ich zdziwienie, kiedy na murach znikąd pojawili się łucznicy. Nieuzbrojeni, leżący gęsto na ziemi Szwedzi stali się łatwym łupem zamojskich łuczników. Zaatakowani bez ostrzeżenia Szwedzi co sił w nogach uciekali spod ostrzału. Widząc iż gród jedzenia ma do syta, a obrona jest wyszkolona, Karol Gustaw zrezygnował z oblężenia. Zapamiętaj jednak ucztę u Jana Zamoyskiego i do Szwecji sprowadził „Stół Szwedzki”.