Tajemniczy skarb z Lublina
W połowie XV wieku, kiedy ziemie polskie były wolne, miastami władali rajcy miejscy. Wielu z nich w Bogu widziało opiekuna swej ojczyzny. Dlatego pragnęli wybudować w Lublinie świątynie, na chwałę Bożą.
Doskonałą okazją do budowy kościoła było przybycie do Lublina mnichów bernardyńskich. Dobrą ziemię pod budowę zespołu bernardyńskiego przekazał rajca lubelski Jakub Kwanta.
Dodatkowe tereny dołożyli dwaj inni rajcy Maciej Kuninoga i Mikołaj z Lublina. Pierwszy klasztor i kościół, które zostały wybudowane na tych terenach były w całości drewniane. Kilka lat później z obawy przed pożarem, postanowiono przebudować zespoły bernardyńskie, w całości stawiając je z cegły. Swój wkład w tą inicjatywę miał król Kazimierz Jagiellończyk.
Natychmiast rozpoczęto zbierać fundusze na ten cel i od razu zabrano się do pracy. Mijały lata budowa klasztoru pochłonęła całość funduszy i nie można było dokończyć kościoła. Rajcy poprosili więc kolejny raz króla o wsparcie. Kazimierz odmówił, zaznaczając, że ile mógł przeznaczyć na jedną świątynie tyle przeznaczył. Mieszkańcy i władze Lublina coraz bardziej martwili się o niedokończoną budowę.
Pewnej jesiennej nocy, zarządzono zamknięcie bramy wcześniej niż zwykle. Nadciągające chmury burzowe przysłaniały niebo, tak że za dnia zrobiło się ciemną jak nocą. Wiatr szalał po opuszczonych ulicach a deszcz bębnił w dachy domów. Rajcy nie zdążyli opuścić ratusza, to też największa nawałnice przesiedzieli w środku. Nagle usłyszeli koła powozu, dudniące na bruku miejskiego placu. Jeden z radców wyjrzał przez okno, ku jego zdziwieniu przed ratuszem, stał powóz zaprzęgnięty w dwa woły. Nigdzie nie było widać woźnicy.
Deszcz mocno zacinał. Rajcy zeszli na dół i stanęli w holu, na ich polecenie otworzono drzwi do ratusza. Wszyscy z największą uwagą przyglądali się tajemniczemu wozowi. Radny imieniem Mikołaj dostrzegł skrzynie pozostawioną na wozie. Nie bacząc na deszcz podszedł do powozu, wziął kufer i wniósł do środka ratusza. Kiedy tylko zdjął skrzynię z powozu, woły ruszyły, lecz po chwili zniknęły jakby rozpłynęły się w powietrzu.
Przestraszeni i zaciekawieni rajcy zebrali się w około skrzyni, jakże wielkie było ich zdziwienie, kiedy po otwarciu kufra dostrzegli, że jest wypełniony monetami i drogocennymi kamieniami. W środku znajdował się list zaadresowany do Jakuba Kwanty. Mikołaj podał radnemu ów list, Jakub otworzył go pośpiesznie i odczytał jedyne znajdujące się w nim zdanie.
– Skarby te przekazuję na dokończenie budowy świątyni.
Budowa świątyni została dokończona. Resztę skarbu ukryto w ratuszu i wykorzystano go do ponownej odbudowy kościoła po pożarach. Legendarną skrzynię można zobaczyć w jednym z korytarzy klasztornych.