Jak powstał Mroków
Dawno, dawno temu przez lasy i pola Mazowsza wiódł trakt z Warszawy - do Grójca. Rycerz Jaśko, który służył w XIII wieku księciu mazowieckiemu Konradowi II w Czersku, przemierzał nieraz tę trasę na jego rozkaz.
Nosił listy do księży, kasztelana oraz innych znakomitych przyjaciół swego pana. Służył u księcia już kilka lat i był jego zaufanym rycerzem. Jaśko zwiedził już Śląsk, ziemie płocką i był w niejednym zamku. Najbardziej jednak podobały mu się piękne równiny położone niedaleko Tarczyna, gdzie zwykle odpoczywał w drodze do Grójca, modląc się w tamtejszym kościele.
Pewnego dnia zmęczony Jaśko zatrzymał się wcześniej, dwie staje przed tarczyńską gospodą. Zsiadł z konia, puścił go na trawę, a sam zasnął pod drzewem na leśnej polanie, gdzie płynęła rzeczka. Przyśniło mu się, że w tym miejscu buduje swój rycerski dwór. Gdy się obudził, pomyślał, że sen był piękny i chętnie by tam zamieszkał naprawdę, ale był tylko ubogim rycerzem z zupełnie innej części Mazowsza i nie było go stać na zakup ziemi ani budowę własnej siedziby. Wkrótce rycerz zapomniał o tej podróży i swoim śnie. Po kilku latach Jaśko stał się sławny. W walkach z wrogami Mazowsza zasłużył się księciu, bo wziął do niewoli kilku rycerzy. Po wojnie dostał za nich okup, a od księcia w nagrodę dziesięciu osadników oraz ziemię na północ od Tarczyna nad niewielką rzeczką o dziwnej nazwie Nrwa, na którą inni mówili Mrwa, co w języku mieszkańców znaczyło po prostu woda.
Gdy przyjechał objąć włości, przypomniał sobie swój dawny sen. Postanowił znaleźć miejsce, w którym wtedy przed laty spał na polanie. Kiedy w końcu odnalazł piękny zakątek, zdecydował, że to dobre miejsce na dom. Musiał tylko sprowadzić swoich ludzi i znaleźć jakiegoś mistrza budowlanego. Na jego ziemi było dużo lasów, więc chciał zbudować duży, drewniany dwór. Ale że było lato i tak należało poczekać na zimowe wyręby. Jaśko zamieszkał w pobliskiej karczmie, zwiedzał okolicę, polował, łowił ryby i odwiedzał znajomka w Tarczynie. Gdy tam bywał, często zachodził do świątyni i modlił się, by dobry Bóg dał mu piękną żonę. Młody rycerz był sierotą i bardzo chciał mieć dużą, szczęśliwą rodzinę.
Mijały tygodnie, aż nastała późna jesień. Przybyli Jaśkowi ludzie i zaczęto rąbać drzewa, a cieśla przygotowywał belki na dom. Wiosną na polanie stanął duży dwór. Rycerz przeniósł się z karczmy do swojego nowego mieszkania i nadzorował dalsze prace. Jego ludzie też budowali chaty dla siebie. Pozostało tylko cała osadę otoczyć potężnym ogrodzeniem i zbudować bramę wjazdową. Na polanie rosło kilka ogromnych drzew i Jaśko często pod nimi odpoczywał. Myślał, kiedy w końcu spotka wybrankę i sprowadzi do swojego domu. Pewnego dnia postanowił wybrać się na łowy, więc zabrał łuk, strzały i świtem wyruszył do lasu. Poszczęściło mu się i upolował pięknego jelenia. Zdjął skórę, odciął łeb z ogromnymi rogami i pomyślał, że odda je do tarczyńskiego rzemieślnika, by wygarbował skórę i oczyścił poroże. Znajdą się kiedyś w jego dużej izbie przy kominie. Kiedy odpoczywał po pracy, zasnął. Nagle obudził go szelest i szczekanie psów. Zerwał się na nogi i wtedy zza drzew wyłoniła się ona…
Dziewczyna przywołała psy, które dobiegły do cielska jelenia. Ze śmiechem powiedziała, żeby odciął im kawałek mięsa, bo inaczej nie zostawią go w spokoju. Panna była piękna i młoda, zachwyciła Jaśka, więc zaczął z nią rozmawiać i spytał o imię. Powiedziała, że ma na imię Kachna i jest córką leśniczego. Jaśko odrzekł, że jest panem tych ziem i będzie tu mieszkał z woli księcia Konrada. Dziewczyna nabrała wody z rzeki, pożegnała się i odeszła razem z psami, wesoło śpiewając. Rycerz przez wiele dni wspominał przygodę. Przywiózł z Tarczyna jelenią skórę i łeb, który przywiesił na drewnianej ścianie. Skórę rzucił przed kominem przy ławie. Przypomniała mu się Kachna i stwierdził, że musi ja odszukać. Wkrótce w okolicy rozeszły się plotki, że rycerz Jaśko żeni się z leśniczanką. Huczny ślub odbył się w tarczyńskim kościele, gdzie przybyło z Czerska wielu znamienitych znajomych rycerza. Bawiono się wesoło przez wiele dni, rycerze odbywali turnieje i polowania.
Młodzi zamieszkali w nowym dworze, który od rzeczki Mrwy nazwano Mrokowem. Mijały lata, Jaśko i Kachna doczekali się wielu synów i córek. Ich bogaty ród od nazwy dworu nazwano Mrokowskimi. Siedziba rodu dała początek dużej osadzie, Mrokowscy stawali się sławni. Wielu z nich było dobrymi rycerzami, a nawet uczonymi, często po swoich przodkach nosili imiona: Katarzyna i Jan, jak choćby słynny Jan Mrokowski znany w XVI wieku. Wszyscy oni, jak pradziad Jaśko, jeździli do tarczyńskiej świątyni, by powierzać Bogu wszystkie ważne sprawy i zapisywać w kościelnych księgach kolejnych członków rodu. Mroków i Wola Mrokowska istnieją do dziś, natomiast rzeczka nosi teraz nazwę Utrata, a mieszkańcy doczekali się swojego własnego kościoła, choć i tak wielu z nich nadal przyjeżdża do Tarczyna.