Wars i Sawa
Zanim szczepy połączyły się w plemiona, a plemiona w państwa. Na Mazowszu porośniętym nieprzebranym borem, znajdowały się nieliczne osady.
Większość mieszkańców żyła z owoców lasu i puszczy, takich jak dzika zwierzyna, miód czy leśnie jagody. Był też wioski rybackie, jedną z takich wiosek zamieszkiwał młody i silny rybak zwany Warsem.Tak jak jego dziad i ojciec tak i Wars cieszył się niezwykłym szacunkiem. Ze strony wszystkich osadników, na który zasłużył sobie ciężką pracą i niezwykła wytrwałością. Nie jednokrotnie z połowów wracał z siecią pełną ryb, czasem na połów zabrał innych mężczyzn aby pomogli mu dociągnąć pełne sieci do brzegu. Wars miał również dobre serce, to też staram się dzielić rybami z mieszkańcami wioski, którzy nie mieli tyle szczęścia co on. Najczęściej pomagał wdowom, po rybakach którzy nigdy z połowu nie wrócili i osieroconym dzieciom. Nie szukając w zamian chwały ani zapłaty.
Wars lubił odpoczywać na łonie natury, kiedy znalazł chwilę wolną od pracy, natychmiast udawał się nad rzekę i tam schowany w trzcinie wpatrywał się w tafle jeziora. Pewnego wieczoru, zaraz po powrocie z połowu, kiedy Wars leżał w swym ulubionym miejscu, zauważył jak z rzeki wynurza się przepiękna dziewczyna, w szacie zrobionej z morskich muszli. Miała jasne długie włosy i oczy tak błękitne że aż prawie niebieskie. Wars nie mógł oderwać od niej wzroku, gdy tak się wpatrywał dziewczyna zanurkowała i wtedy młodzieniec ujrzał jej długi ogon pokryty łuskami.
- To syrena – rzekł po cichu do siebie, lecz nawet nie drgnął aby nie wypłoszyć tej niezwykłej istoty.
Wars słyszał opowieści o syrenach z dalekich mórz ale nigdy żadnej nie widział. Tajemnicę o jej istnieniu postanowił zachować dla siebie. Od tamtego momentu przez rok, w każdy wolny wieczór chował się w trzcinie i wypatrywał niezwykłego gościa. Z zachwytem wsłuchiwał się w pieśni które śpiewa i przyglądał się kiedy pływała. Wars czuł, że jego serce należy do niej i że jeżeli jej tego nie wyzna to na wieki będzie żałował.
Po roku ciągłych wypadów nad rzekę. Wars postanowił się nie ukrywać lecz poczekać na syrenę i powiedzieć co do niej czuje. Kiedy zjawił się nad brzegiem syrena nie wychodziła z wody. Następnego wieczoru podpłynął łódką do miejsca w którym syrena się pojawiała i ukrył się w trzcinie. Kiedy dziewczyna się wynurzyła z wody i zaczęła śpiewać młodzieniec wypłynął. Syrena spłoszyła się lecz on krzyknął
- Nie bój się nie zrobię ci krzywdy!
- Dlaczego mnie podglądasz? – zapytała a na jej twarzy pojawił się rumienieć
- Wybacz mi piękna Pani. Od roku przychodzę nad rzekę by posłuchać twojego śpiewu i choć przez chwilę spojrzeć w twe oczy. Od niedawna wiem, że me serce należy do Ciebie i choć jestem prostym rybakiem moja miłość jest szczera i wieczna – to powiedziawszy opuścił głowę, a kiedy ją podniósł syrena zniknęła pod wodą. Rozejrzał się i zrozpaczony powrócił do brzegu. Kiedy tam dopłynął tuż obok łódki pojawiła się głowa syreny.
- Nie jesteś prostym rybakiem Warsie – odparła dziewczyna, młodzieniec słysząc jak wymawia jego imię, zarumienił się.
- Skąd wiesz, jak mam na imię? – zapytał lekko zmieszany
- Na imię mam Sawa, i również ja Ciebie od roku oglądam. Gdy łowiłeś ryby przyglądałam ci się, różnisz się od innych rybaków, którzy znęcają się nad rybami, okaleczając je. To dlatego twe sieci są zawsze pełne a innych puste, ale również dlatego że moje serce należy do Ciebie. Tak jak ty mnie tak i ja Ciebie pokochałam, lecz dużo wcześniej i dawniej. – Uradowany Wars wskoczył do wody i pocałował Sawę.
- Czy to możliwe abyśmy byli razem? – zapytał swoją ukochaną
- Kiedy syrena pokocha mężczyznę a ich pocałunek będzie pocałunkiem miłości, staje się kobietą. – po tych słowach pociągnęła Warsa za rękę i oboje wyszli z wody. Teraz jej okrycie z muszli sięgało ziemi.
Wars i Sawa wraz z gromadką dzieci, żyli w szczęściu i miłości. A niewielka osada, która na ich cześć została nazwana Warszawą dziś jest wielkim miastem i stolicą Polski.