Legenda o powstaniu Opola
Dawno, dawno temu za czasów panowania Dynastii Piastów został wybudowany Zamek Piastowski na terytorium dzisiejszego Opola. Rzecz jasna wtedy jeszcze miejscowość nie miała nazwy, a nawet nie było miejscowości, był tylko zamek. Pewnego razu, gdy Król wraz myśliwymi wybierali się na polowanie, pojechali konno do lasu.
Gdy zagłębili się w gęstwinę, stracili orientację w terenie i zabłądzili. Dobrze, że jeden z myśliwych zdążył upolować dwa zające i sarenkę, więc o jedzenie nie musieli się martwić. Wieczorem rozpalili ognisko i upiekli zwierzynę. Król wybrał dwóch myśliwych, którzy mieli pełnić nocną wartę. Następnego ranka król oraz jego towarzysze wyprawy rozpoczęli poszukiwania drogi powrotnej do zamku. Po długiej wędrówce wyszli na całkowicie otwartą przestrzeń, gdzie było tylko i wyłącznie pole. Myśliwi i król zorientowali się, że wyszli po drugiej stronie lasu. Zaczęli okrążać las, lecz ten ciągnął się i ciągnął w nieskończoność.
- Nasza wyprawa dookoła lasu trwa już siedem dni, nie wiem, czy nie łatwiej byłoby wejść do lasu. Z drugiej strony, gdy znowu zabłądzimy w lesie możemy wyjść inną stroną lasu na terytorium wroga - powiedział król.
- Wolę już wędrować dookoła lasu niżeli zabłądzić w gęstwinie - odparł jeden z myśliwych.
- Gdybyśmy jednak spróbowali przejść przez las może udałoby nam się znaleźć koniec gęstwiny i wyjść w miejscu, w którym weszliśmy do lasu - powiedział inny myśliwy.
Król postanowił zwołać naradę, żeby podjąć decyzję. Narada trwała pół dnia. Myśliwi burzliwie dyskutowali, jaką wybrać drogę. W końcu król zarządził głosowanie. Wynik głosowania przesądził o wyborze drogi przez las. Na to jeden z myśliwych zawołał:
-To zbyt niebezpieczne posunięcie, nie możemy działać tak pochopnie, możemy przecież las okrążyć. O prowiant nie musimy się wszak martwić, zwierzyny mamy pod dostatkiem, a ognisko zawsze możemy rozpalić!
Król jednak nie mógł zmienić wyników głosowania, gdyż to uraziłoby większość myśliwych, którzy przegłosowali drogę przez las. Król szanował swoją szlachtę i ceni zasady honoru i wolności słowa. Wszyscy udali się w głąb lasu.
Po długich tygodniach wyszli z gęstwiny. Okazało się, że weszli na terytorium wroga. Zobaczyli w dali budowle z flagami o obcych barwach, groźnie powiewającymi na wietrze. Król bardzo się zmartwił i przeląkł, więc postanowił, że zawrócą w głąb gęstwiny. Król wolał uchronić towarzyszy od krwawej walki i szukać drogi powrotnej przez las. W nocy rozbili obóz i rozpalili ognisko. Król tym razem nie posłał nikogo na wartę, ponieważ uważał, że wszyscy powinni odpocząć. Gdy wszyscy już pogasili ogniska i się ułożyli do snu, jeden z myśliwych ujrzał wilka. Natychmiast wszystkich ostrzegł, lecz było już za późno. Cała wataha wilków ruszyła w ich stronę. Myśliwi stanęli dookoła króla, aby go chronić przed atakiem. Jeden z nich szybko rozpalił ognisko i rozdał pozostałym pochodnie. Na widok ognia wilki zaczęły się niepokoić, lecz i tak nacierały. Myśliwi broniąc się pochodniami doznali wiele ran. Dopiero zapach palonego futra odstraszył wilki. Po mniej więcej godzinie wataha została pokonana. Zostało rannych 7 ludzi w tym król. Opatrywanie ran zajęło całą noc. Rano jeden z rannych myśliwych myśląc, że odnalazł drogę do zamku wskazał dróżkę, którą wszyscy podążyli. Jednak po kilkugodzinnej wędrówce wyszli na pole, na którym już wcześniej byli. Król widząc to krzyknął z niedowierzaniem: „O pole!”. Wszyscy byli bardzo zmęczeni i zrezygnowani.
Następnego ranka król ogłosił swoją decyzję, że będą okrążali las. Po wydarzeniach, które miały miejsce w lesie stwierdził, że tak będzie bezpiecznie. Od tej pory na skraju lasu wiedli spokojne życie wędrowców. W dzień wypuszczali się na polowania, wieczorami przy ognisku urządzali biesiady, w czasie których opowiadali ciekawe historie oraz śpiewali najpiękniejsze pieśni. Codziennie w innym miejscu urządzali biwak, mając nadzieję, że są już tuż, tuż upragnionego celu. Wielokrotnie przechodzili rzekę. Szukając brodu, aby się przeprawić z końmi. Raz cofali się pod prąd, raz podążali z nurtem rzeki. Nierzadko wchodzili w gęsty las okalający rzekę po drewno, owoce leśne i zwierzynę. Po długich miesiącach podróży król z myśliwymi dotarli do zamku. Cały dwór z radością powitał zagubionych uczestników wyprawy. Chodziły już słuchy, że król nigdy nie wróci z wyprawy, a całą jego drużynę pożarły wilki. Twarze witających wyrażały ogromne szczęście i niedowierzanie, wszyscy się cieszyli z powrotu króla i myśliwych.
Król był zarazem ucieszony, jak i trochę smutny, że skończyła się przygoda w lesie. Do tej pory wieczorne śpiewy przy ognisku były przyjemnym zakończeniem każdego dnia. Gdy wszedł na Wieżę Piastowską i spojrzał w stronę słońca, to ujrzał to samo pole, na którym dwa razy byli. Król westchnął z niedowierzaniem i wydał dekret, w którym zarządził rozpoczęcie budowy miasta na tym polu, które będzie miało nazwę ,,Opole”. Miasto rozbudowało się do dużych rozmiarów. Ciągnęło się od zamku do pola. Piękne domy było widać aż po horyzont, a ludzie wiedli w nich szczęśliwy żywot. Dla każdego znalazło się miejsce. Tradycją stały się też wieczorne śpiewy przed domami. Król lubił przechadzać się wieczorami między budynkami.
Pewnego dnia wpadł mu do głowy pomysł, aby na skarpie przy rzece ułożyć belki i zbudować scenę, gdzie wszyscy śpiewacy mogli być oklaskiwani przez całą ludność miasta. Pomysł bardzo się spodobał mieszkańcom i został szybko zrealizowany. Błyskawicznie zbudowano solidną i obszerną scenę, na której każdy mógł zaprezentować swój muzyczny talent. Kolejne pokolenia rwały się do śpiewów na scenie, a sława o tym radośnie rozśpiewany miejscu rozniosła się po najdalszych zakamarkach świata. Do dzisiaj istnieje miasto Opole, które jest stolicą polskiej piosenki i każdy śpiewak marzy, aby właśnie tutaj, w amfiteatrze opolskim zaśpiewać dla najlepszej publiczności. Tutaj zaczynają się kariery wielkich sław i niewielu ludzi już pamięta, że nazwa tego miejsca powstała z okrzyku króla: „o! pole!”.