Bogumił i Meluzyna
Żył sobie dość dawno temu chłopiec o imieniu Bogumił. Chłopiec ten pochodził z rycerskiego rodu i marzył o tym, że gdy dorośnie zostanie rycerzem, jak jego ojciec, dziadek i wszyscy mężczyźni w jego rodzinie. Właśnie świętowano siódme urodziny Bogumiła. Jego rodzice wyprawili bal, na który zaproszono wszystkie znaczące coś w państwie postacie.
Podczas gdy dorośli tańczyli, wszystkie dzieci bawiły się w ogrodzie. W pewnej chwili do Bogumiła podeszła jego młodsza siostra Jadwiga. Była ona malutką blondynką o błękitnych oczach. Bogumił kochał ją bardzo. Mimo, że miała jedynie pięć lat, potrafiła niezwykle pięknie przemawiać, była bardzo inteligentna, a dorośli nie raz radzili się jej w trudnych sprawach. Rodzice od dawna planowali, że kiedy skończy osiem lat, wstąpi do Królewskiej Akademii Dyplomatycznej. Jadwiga dobrze o tym wiedziała. Wiedziała też o tym, co rodzice mają zamiar zrobić z Bogumiłem. Postanowiła mu o tym powiedzieć. Zawołała więc go i zaproponowała mu spacer wokół zamku. Chłopiec rozejrzał się. Wszyscy świetnie się bawili, był pewny, że nikt nie zauważy jego zniknięcia. Uśmiechnął się i podał siostrze rękę. Podczas spaceru Jadwiga wyjawiła bratu pewien sekret. Miała to być niespodzianka dla niego od rodziców, ale dziewczynka bała się, że chłopiec przeżyje ogromny szok. Powiedziała więc Bogumiłowi, że rodzice planują wysłać go do innego zamku na naukę. Na szczęście księcia ucieszyła ta wiadomość. Razem z siostrą wrócił do zamku.
Po przyjęciu, gdy wszyscy poszli już spać, Bogumił siedział na parapecie okna obserwując gwiazdy. Mimo, że chciał wyjechać i szkolić się na rycerza, to bardzo się bał. Nie wiedział, jak poradzi sobie z dala od domu, bez swojej ukochanej, mądrej siostrzyczki. Rano służąca obudziła Bogumiła. Powiedziała mu, że ojciec wzywa go do wielkiej sali. Chłopiec prędko zbiegł po schodach i zapukał do ciężkich dębowych drzwi. Gdy usłyszał zaproszenie do środka, powoli je otworzył. Następie wszedł do sali i nieśmiało ukłonił się przed wysokim mężczyzną. Jego ojciec siedział na ogromnym pozłacanym tronie, oparty o aksamitne czerwone poduszki. Wyglądał na spokojnego i opanowanego, ale chłopiec dostrzegł niepokój w jego oczach. Książę podszedł do chłopczyka i pokazał mu, by poszedł za nim. Przechodzili przez kolejne korytarze i drzwi, aż wreszcie wyszli z zamku. Znaleźli się w zalanym słońcem ogrodzie. W cieniu rozłożystego dębu, na jednym z sześciu stojących przy drewnianym stole krzeseł, siedziała jego matka. Była to młoda kobieta o długich i ciemnych włosach, które upięła w kok. Na głowie nosiła delikatną błyszczącą koronę. Ubrana była w zwiewną zieloną suknię. Z uśmiechem popatrzyła na Bogumiła. Obok matki siedziały jego trzy siostry. Mała Jadwiga i dorosłe już bliźniaczki Anna i Zofia. Ojciec i syn z powagą zajęli miejsca przy stole. Głos zabrała jego matka.
Powiedziała Bogumiłowi, że każdy chłopiec z rycerskiej rodziny, gdy kończy siedem lat, musi wyjechać z zamku, aby uczyć się i zostać paziem, potem giermkiem, a na końcu rycerzem. Chłopiec dowiedział się też, że od teraz będzie mieszkał w zamku hrabiego Prószkowskiego. Następnie cała rodzina pożegnała się z Bogumiłem, a jego matka wraz z Jadwigą odprowadziły go do powozu. Służba właśnie znosiła jego ubrania, zabawki oraz przybory do pisania i książki do powozu. Wszystko było zapakowane do wielkich drewnianych skrzyń. Książę pożegnał matkę i siostrę, po czym wszedł do karety i usiadł w rogu miękkiej kanapy. Spojrzał przez okno i ujrzał oddalający się powoli zamek. Gdy dojechał do Prószkowa, zobaczył pałac jeszcze wspanialszy od swojego. Dachy wysokich wież lśniły w słońcu, a ogrody były niezwykle zadbane. Przed bramą wjazdową stał elegancki mężczyzna w średnim wieku. Konie zatrzymały się, a lokaj otworzył drzwi powozu. Po schodkach powoli wchodził ten właśnie człowiek. Zajął miejsce na kanapie obok księcia. Powóz ponowie ruszył, a nieznajomy przedstawił się jako hrabia Prószkowski. Gdy wyszli z karety, hrabia zaprowadził Bogumiła do jego komnaty, po czym oznajmił, że wybiera się na polowanie do pobliskiego lasu i że wróci wieczorem.
Po wyjeździe hrabiego, książę nudził się bardzo. Bał się opuścić komnatę, ale tu nie miał nic do robienia. Postanowił w końcu wyjść do ogrodu. Cicho skradał się korytarzem. W końcu odnalazł drzwi prowadzące na zewnątrz. Wyszedł do ogrodu i pierwsze co zobaczył to dziewczynę siedzącą na brzegu fontanny, czytającą książkę. Już miał odejść, kiedy dziewczyna wstała i podeszła do niego. Była wysoka, szczupła i bardzo ładna. Miała zielone oczy i długie kręcone włosy w kolorze czekolady. Powiedziała, że jest wnuczką pana Prószkowskiego. Przedstawiła się jako Wiktoria, miała dziewięć lat. Książę od razu ją polubił. Bogumił spotykał się z Wiktorią codziennie. Przyjaźnili się bardzo. Wiktoria znała wiele bajek i legend, które chętnie opowiadała chłopcu. Jej ulubioną historią była bajka o Meluzynie. Dziewczynka opowiadała, że Meluzyna była piękną kobietą, pół człowiekiem, pół morskim wężem. Podobno mieszkała w fontannie na dziedzińcu zamku. Swym pięknym śpiewem zwabiała do siebie mężczyzn, a następnie oślepiała ich swym wzrokiem. Bogumił też bardzo lubił tą opowieść. Jednak zawsze podważał jej rzeczywistość. Na dzień przed swymi czternastymi urodzinami, a co za tym szło pasowaniem na giermka i powrotem do rodzinnego zamku, Bogumił spotkał się po raz ostatni z Wiktorią.
Razem wspominali czasy, kiedy dopiero się poznali i kiedy Bogumił tak chętnie słuchał bajek dziewczynki. Przypomnieli też sobie legendę o pięknej Meluzynie. A ponieważ chłopiec już wyjeżdżał, postanowił sprawdzić czy opowieść nie kłamie. Ustalili wraz z dziewczyną, że spotkają się przed północą przy fontannie na placu. Wybiła północ. Bogumił ukrył się za murkiem na dziedzińcu. Wiktoria nie przyszła, a po zgaszonym świetle w jej komnacie chłopiec poznał, że zasnęła. Ale sam się nie poddał. Postanowił poszukać Meluzyny bez przyjaciółki. Nagle usłyszał szum wody. Gdy wyjrzał zza murku, jego oczom ukazała się postać kobiety. Meluzyna zaplatała właśnie warkocza ze swych długich jasnych włosów i cicho nuciła coś pod nosem. Chłopiec z miejsca zapomniał o wszystkim. Czyli legenda nie kłamała! Nieostrożnie wychylił się zza murku i wtedy Meluzyna go ujrzała. Poraziła go swym wzrokiem i zniknęła w głębi fontanny. Rano pan Prószkowski wybrał się na spacer z wnuczką. Jakież było ich zdziwienie, gdyż ujrzeli leżącego przy fontannie chłopca. Na próżno próbowali go obudzić, nic nie pomagało. Wezwali więc nadwornego lekarza, by ten orzekł, co mogło być powodem takiej tragedii. Lekarz jednak nie znalazł żadnej przyczyny, nie wiedział co się wydarzyło. Wtedy z zamku wyszedł błazen, znany też z tego, że zajmował się magią.
Opowiedział wszystkim zebranym o zdarzeniu, którego był świadkiem. Zadeklarował też, że obudzi chłopca, ale przez Meluzynę Bogumił już nie będzie widział. Przepowiednia spełniła się. Książę wstał, ale nie widział niczego. I nagle wydarzyło się coś niezwykłego. Bogumił usłyszał głos jakiejś dziewczynki. Była z pewnością niewiele młodsza od niego. Natychmiast zrozumiał, kto to był. To była Jadwiga, jego malutka siostra. Tak bardzo chciał ją znów zobaczyć, że odzyskał wzrok. Wszyscy byli niezwykle szczęśliwi, a Bogumił nie wierzył własnym, już zdrowym oczom, w to jak zmieniła się jego ukochana siostrzyczka. Przestrzegł wszystkich przed Meluzyną żyjącą w fontannie. Nie chciał by komuś coś się stało. Po kilku jeszcze dniach pobytu wraz z siostrą w zamku Prószkowskich wyjechali z powrotem do domu. I mimo, że chłopca już tam nie było, to Meluzyna pozostała w zamku.