Kurdesz - pieśń, tekst, wykonanie
Kurdesz - pieśń, tekst, wykonanie
Pieśń Kurdesz to wyjątkowy zabytek polskiej muzyki, wywodzący się z salonów starej Warszawy. Mimo całej popularności ciężko było badaczom ustalić kto jest jej autorem. Oskar Kolberg, wybitny etnograf, odnalazłszy jej tekst w zasobach ludowych, przypisał jej pochodzenie rejonowi Mazowsza. Wincenty Pol, sarmata, uznał Kurdesza za zapis tradycji szlacheckich. To tylko symboliczny opis poszukiwań autora i pochodzenia pieśni. Udało się w końcu badaczom literatury odnaleźć autora oraz ustalić o kim mowa w słowach pieśni. Autorem Kurdesza jest Franciszek Bohomolec, jezuita, częsty bywalec warszawskich salonów oraz obiadów czwartkowych, autor Pochwały wesołości. Grzegorz Łyszkiewicz wspomniany w utworze to prezydent przedrozbiorowej Warszawy. Był to zamożny i gościnny człowiek, chętnie wydający biesiady. Anulka to żona Grzegorza, a Maciuś - syn. Refren pieśni Kurdesz jest jego przysłowiem, jakiego często używał. Samo słowo Kurdesz jest słowem zapożyczonym z tureckiego, oznaczające przyjaciela.
Skoro była wzmianka na temat popularności pieśni, należą się drobne wyjaśnienia. Kurdesz powstał w 1779 roku w kamienicy ówczesnego prezydenta Warszawy. Jesienią tego roku refren pieśni został umieszczony w Ślubie Modnym Wojciecha Bogusławskiego. Błyskawicznie pieśń trafiła na biesiady w środowisku szlacheckim, gdzie najbardziej popularna była na Litwie.
"Piosnka ta podobała się wszystkim ludziom wesołym, a zwłaszcza palestrantom, w dni kilka obiegła całą Warszawę, a potem wszystkie zakątki kraju od Karpat do Dźwiny. Najdłużej cieszyła się wziętością na Litwie, służąc za hasło biesiadniczego bratania się" – taki zapisek znajdziemy w Encyklopedii Staropolskiej Glogera.
Kurdesz - tekst
DO JMCI PANA
GRZEGORZA ŁYSZKIEWICZA
PREZYDENTA WARSZAWSKIEGO
na jego przysłowie:
kurdesz nad kurdeszami.
- Każ przynieść wina, mój Grzegorzu miły,
Bodaj się troski nigdy nam nie śniły.
Niech i Hanulka zasiądzie tu z nami,
Kurdesz nad kurdeszami.
- Skoro się przymknie ręka do butelki,
Znika natychmiast z serca smutek wszelki.
Wołajmyż tedy dzwoniąc kieliszkami:
Kurdesz nad kurdeszami.
- Niezłe to winko! Do ciebie, mój Grzelu!
Cieszmy się, póki możem, Przyjacielu.
Niech stąd ustąpi nudna myśl z troskami,
Kurdesz nad kurdeszami.
- Patrzcie, jak dzielny skutek tego wina!
Już się me serce weselić poczyna.
Pod stół kieliszki, pijmy szklenicami,
Kurdesz nad kurdeszami.
- I ty, Hanulko, połowico Grzela,
Bądź uczestniczką naszego wesela.
Nie folguj sobie, a chciej wypić z nami,
Kurdesz nad kurdeszami.
- Już po butelce, niech tu stanie flasza.
Vivat ta cała kompani ja nasza!
Vivat z Maciusiem i z przyjaciołami,
Kurdesz nad kurdeszami.
- Maciuś jest partacz, pić nie lubi wina,
Milsze jest jemu złoto i dziewczyna.
Dajmyż mu pokój, pijmy sobie sami,
Kurdesz nad kurdeszami.
- Odnówmy Przodków ślady wiekopomne,
Precz stąd szklenice, naczynie ułomne!
Po staroświecku pijmy pucharami,
Kurdesz nad kurdeszami.
- Już też to, Grzelu, przewyższasz nas wiekiem,
A wiesz, że wino jest dla starych mlekiem.
Chłyśnij, a będziesz huczał z młodzikami:
Kurdesz nad kurdeszami.